fbpx

Halloween

Alicja usłyszała trzask zamykanych kopnięciem drzwi frontowych, chwilę później poczuła energię Sky. Westchnęła ciężko, ale w porę powstrzymała się od zbędnego komentarza. Jeśli przez kilka ostatnich miesięcy czegoś się nauczyła, to tego, że nie warto próbować przemówić niższej kobiecie do rozsądku. Jeśli jakimś cudem w ogóle wiedziała, czym jest racjonalne myślenie, to doskonale jej szło ignorowanie go.

– Zgadnij jaki jest dziś dzień?! – krzyknęła tamta maszerując obładowana siatami do kuchni.

– Poniedziałek? – odpowiedziała wiedźma odruchowo.

– No nie…!

– No tak.

– No ale nie o to mi chodzi!

– To nie zmienia faktu, że jest poniedziałek.

Sky położyła siatki na podłodze, wróciła do korytarza, zdjęła kurtkę, buty, a potem wmaszerowała do salonu, gdzie wiedźma próbowała czytać książkę.

– Jakie jest dziś święto? – spytała z szerokim uśmiechem.

Alicji nie podobał się ten entuzjazm. On zawsze zwiastował nadchodzący chaos i zniszczenie.

– Wigilia Wszystkich Świętych.

– Wigilia jest w grudniu głupku.

– Wigilia to dzień poprzedzający inny dzień, na ogół jakieś święto.

Sky przewróciła wymownie oczami mówiąc jednocześnie:

– I właśnie przez takie wymądrzanie się nie masz faceta.

Alicja pokręciła głową wracając najzwyczajniej na świecie do przerwanej lektury. Niektórych wojen nie dało się wygrać. W niektórych w ogóle nie opłacało się brać udziału.

– Jest Halloween! – pisnęła Sky podskakując niczym mała dziewczynka. – Święto duchów i horrorów.

Wiedźma zamknęła książkę powstrzymując się od kolejnego, ciężkiego westchnięcia.

– Faktycznie. Komercyjne święto, które…

– Tak, tak, tak. Komercja, kicz, jak walentynki, o mój Boże. Fascynujące. Pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy przemówił. Nie możesz choć raz przestać udawać, że jesteś taka ponadto wszystko i po prostu dobrze się bawić?

Wyższa kobieta nic na to nie odpowiedziała, ale nie otworzyła też ponownie zamkniętej przed chwilą książki. Po prostu siedziała i cierpliwie patrzyła na swoja towarzyszkę.

– Jesteś nie do wytrzymania. Masz szczęście, że cię lubię, bo inaczej byłabyś zupełnie sama do końca swoich smutnych dni. No ale na szczęście masz mnie! Twojego prywatnego bohatera! Wybawiciela od nudy i jedyną osobę, która potrafi cię znieść w tych twoich najgorszych dniach!

– Nie widziałaś mnie w najgorszych dniach – wtrąciła uprzejmie Alicja, ale została całkowicie zignorowana.

– Nie musisz mi dziękować! O wszystkim pomyślałam! Kupiłam chipsy i paluszki, gazowane napoje, ciastka, cukierki dla dzieciaków, dynię…

– Dzieciaki się tu nie kręcą od kiedy Szalona Jadźka zaczęła je straszyć wiecznym potępieniem.

– …i jeszcze więcej cukierków dla nas! Wypakujemy to wszystko, zgasimy światła, pozapalamy pierdyliard świeczek, a potem usiądziemy i będziemy sobie opowiadać jakieś straszne historie, które gdzieś usłyszałyśmy, albo czytałyśmy. Będziemy piszczeć, nakrywać głowy kocami, śmiać się i udawać, że jesteśmy dzielne.

– No raczej ty – powiedziała pod nosem Alicja.

– Będziemy się objadać z nerwów, potem będzie nas bolał brzuch, ale na drugi dzień uznamy, że bawiłyśmy się tak dobrze, że to było tego definitywnie warte!

– No raczej nie – sapnęła jeszcze ciszej wiedźma.

Sky niezrażona kontynuowała swój wywód, ale co potrafiła ukryć zmuszając się do entuzjazmu i szerokiego uśmiechu, to zdradzała otaczająca jej ciało energia. Radość powoli wyparowywała z niej, ekscytacja umierała, do jej serca wkradało się rozczarowanie. Alicja nigdy nie uważała się za dobrego człowieka, ale nie był też nigdy tak zła, by przekuwać dziecku balonik i patrzeć, jak płacze. Bez słowa odłożyła książkę i wstała. Sky umilkła nie próbując dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.

– Dokąd idziesz? – spytała tylko.

– Do kuchni. Ktoś musi jakoś sensownie to jedzenie wyłożyć, a że ty nie wiesz, co to znaczy być sensowną, to chyba sama muszę się tym zająć. Pozapalaj świeczki w tym czasie. Tylko spróbuj nie spalić mi mieszkania. Innego nie mam.

Sky uśmiechnęła się szeroko błyskawicznie zabierając się do powierzonego jej zadania. Wiedźma nie musiała widzieć jej twarzy, by wiedzieć, że ta promienieje czystym szczęściem. Niektórym niewiele potrzeba do szczęścia, pomyślała wyjmując z szafki miski i talerze.

Usiadły naprzeciwko siebie, fotele ustawiły tak, by łatwo mogły sięgać po stanowczo zbyt dużą ilość przygotowanych słodyczy. Sky upiła łyk napoju, po czym lekko bujając się na boki spytała:

– Zaczynasz? Znasz jakąś dobrą historię? Może być coś, co czytałaś albo oglądałaś, tylko mów tak z wyczuciem, wiesz. Tak, żebym się wciągnęła.

– Nie mogę ci po prostu streścić swojego życia? – spytała Alicja zrezygnowanym tonem.

– Nie! Jak mi zaczniesz opowiadać o sobie, to i tak będę znała zakończenie, bo przecież widzę, że żyjesz. Nie nastraszysz mnie czymś takim…

Wiedźma spojrzała na nią z rozbawieniem, po czym z szerokim uśmiechem spytała:

– Tak? Naprawdę tak uważasz?

– Tak. – Zapewniła Sky już mniej pewnie.

– No to zapnij pasy, bo czeka cię ciekawa jazda. Opowiem ci historię pewnego żółtego kartonika i niezaparzonej herbaty…

Koszalin, 12.10.2021 r.