fbpx

Sylwester

Alicja była zmęczona. Niekoniecznie fizycznie, ile zwyczajnie psychicznie. Miała wszystkiego i wszystkich dość. Ostatnie dni były dla niej wyjątkowo trudne, natłok pracy zaczynał ją przytłaczać, a wątpliwości związane… ze wszystkim powoli odbierały jej wolę walki. Po co to?

Westchnęła ciężko siadając na swoim ulubionym fotelu, uprzednio zrzucając z niego trzy całkowicie zbędne poduszki, a potem sięgając po papierosa.

– Jeden dzień spokoju – szepnęła cicho sama do siebie.

Jeden dzień, to chyba nie było zbyt wiele, prawda? Nie prosiła o niemożliwe. 

– Al! – Usłyszała nagle krzyk dobiegający z pokoju obok.

A jednak prosiła o niemożliwe. Zacisnęła zęby postanawiając zignorować wołający ją głos.

– Al! – Tym razem krzyk był donośniejszy.

Zapaliła papierosa, a potem z błogą satysfakcją zaciągnęła się dymem.

– Al!

Wołanie stało się wrzaskiem. Pokręciła głową nie kryjąc irytacji, ale dalej nie uznała za stosowne odezwać się. Czasem nie podejmowanie żadnego wysiłku samo w sobie stanowiło rozwiązanie problemu.

– Jezu, wiem, że mnie ignorujesz, kretynko – warknęła Sky wchodząc do salonu. – Nie możesz się odezwać, jak cywilizowany człowiek?

– Nie możesz przejść pięciu kroków, jak cywilizowany człowiek? – odpowiedziała Alicja patrząc na swojego papierosa.

– W sumie to niemal dziesięciu, ale nie w tym rzecz. Mam do ciebie ważną sprawę…

– Tym bardziej to nie ja powinnam się do ciebie fatygować.

– …bo wiesz, jaki jest dziś dzień, prawda? – Sky zignorowała całkowicie wiedźmę nie przerywając mówienia. – Nie zapomniałaś, co nie?

Alicja zamyśliła się na chwilę, po czym niechętnie stwierdziła:

– Ostatni dzień obecnego roku.

– Normalni ludzie nazywają go sylwestrem, ale tak. Widzę, że mniej więcej łapiesz ogólną ideę. Mamy dziś sylwestra. Zgadza się. Jutro będzie Nowy Rok. Tak, to pierwszy dzień nowego roku. Dokładnie dlatego pewnie się tak nazywa. Rozumiesz, co to wszystko oznacza?

Zapadła niezręczna cisza, w trakcie której Alicja po prostu patrzyła się wyczekująco na Sky. Ta bardzo starała się wygrać tę walkę spojrzeń, ale ostatecznie przegrała ją z kretesem. Nigdy nie była dobra w takie gierki.

– Dziś normalni ludzie imprezują! – krzyknęła z miną osoby wyjątkowo zdesperowanej.

– Dobrze, że nie jestem normalną osobą – odpowiedziała wiedźma obojętnym tonem.

Piromanka zapadła się w sobie. Przegrała. Po raz kolejny jej entuzjazm nie był w stanie pokonać nudy wypełniającej wyższą kobietę po brzegi. Matko, pomyślała sfrustrowana Sky, czy ta idiotka w ogóle wie, jak się w życiu bawić? Nie. Pewnie nie miała najmniejszego pojęcia. Westchnęła ciężko wiedząc, że powinna dać sobie spokój, ale poddawanie się tak łatwo nie leżało w jej naturze. Musiała spróbować choć jeszcze raz.

– Jezu, pani maruda, niszczyciel dobrej zabawy znów przemówiła. Nie, nie wiem, co robią normalni ludzie ale dziwnym trafem zawsze będę robiła coś zupełnie odwrotnego. Zawsze! Bo jestem taka… taka… Kurwa, wypadło mi słowo.

– Alternatywna. – Podpowiedziała uprzejmie wiedźma.

– Alternatywna! Jestem taka alternatywna i uuuuuu! Zawsze muszę robić coś innego, niż wszyscy!

Umilkła na chwilę, by złapać oddech, a potem już spokojniej i ciszej spytała:

– Ty umiesz się w ogóle dobrze bawić?

To był cios poniżej pasa. Wiedźma wiedziała o tym, ale i tak poczuła, jak coś w jej wnętrzu nieprzyjemnie się skręca. Czy ona w ogóle umiała się dobrze bawić? A co to było do cholery za pytanie? Kiedy niby miała się tego nauczyć? Jak? Za czyim przyzwoleniem? Zabawa? Ona nie znała tego terminu. Nikt jej nie pozwolił go poznać empirycznie, doświadczyć w pełnej krasie. Narzędzia się nie bawią, one wypełniają tylko cel swojego istnienia i tyle.

Burza emocji, jaka nią na chwilę zawładnęła, została niemal natychmiast stłamszona przez chłodna logikę, która natychmiast uświadomiła jej, że to nie ma większego znaczenia. Jej życie nie było jedynie pasmem czystych nieszczęść. Myśli w ten sposób, bo jest przemęczona, ale w swojej pamięci ukrywa też szczęśliwe chwile. Nawet jeśli jest ich niewiele, to nie znaczy, że ma prawo twierdzić, że nie ma ich wcale. Z odmętów własnego umysły wygrzebała scenę, o której zupełnie zapomniała. Grzegorz puszczający muzykę i nalewający jej do kieliszka dziecięcego szampana. Walery proszący ją do tańca. Helena podająca jej odpalone zimne ognie o północy. Śmiech i uczucie bycia częścią prawdziwej rodziny. Utracone ciepło, którego już nigdy nie odnalazła w swoim życiu w żadnej innej formie… Ach, to dlatego nie chciała o tym myśleć. Te wspomnienia były jej drogie tak bardzo, jak bardzo ją jednocześnie raniły. Nie. Lepiej było nie pamiętać.

– Bawię się dobrze wtedy, gdy mogę wypocząć – odpowiedziała odsuwając całkowicie od siebie myśli o domku położonym w środku lasu, w którym spędziła tyle szczęśliwych chwil.

– Wypocząć? – spytała Sky z niedowierzaniem. – A od czego ty do cholery tak niby musisz odpocząć?

Alicja wydęła lekko usta wyliczając w myślach. Ubiegły tydzień. Demon rzucił w nią komodą. Dała radę się osłonić przed samym meblem, ale nie zauważyła, że jedna z szuflad się wysunęła i złamała jej piszczel. Nie miała zbyt wiele czasu na leczenie. Echa bólu wybrzmiewały do tej pory. Sześć dni temu rzekomo opętana schizofreniczka omal nie wydrapała jej oczu. Pięć dni temu odsyłała duszę niedawno zmarłego dziecka, które utopiło się w znajdującym się za domem niewielkim basenie. Nie zauważyła zamarzniętej kałuży. Obtłukła mocno kość ogonową i skręciła kostkę. To pierwsze zignorowała, a drugie leczyła na szybko. Do tej pory bolało. Cztery dni temu pokłóciła się z Nielekarzem. Powiedziała o kilka słów za dużo. Nie wie ile kości jej połamał, ale Bóg jej świadkiem, dalej czuła każdą z nich. Trzy dni temu Sky się potknęła i wylała na nią wrzątek. Jedyne obrażenie, które szybko wyleczyła, ale dalej nikt nie odbierze jej tego, że miała poparzone całe nogi. Dwa dni temu… Nie. O tym nie będzie nawet myśleć. Dzień wcześniej był złamany palec u nogi. No cóż, to oduczyło ją skutecznie kopania ze złości stołu. No i dziś rano. Niby nic jej nie uszkodziło, ale robota nie była najłatwiejsza.

– Ziemia do Alicji! Halo! Zadałam ci pytanie.

– Wiem – odpowiedziała wiedźma niechętnie. – Ale było głupie, więc je zignorowałam.

Sky aż się zachłysnęła powietrzem słysząc te słowa.

–  Nie ma głupich pytań!

– Są.

– Jakie niby?

Ta rozmowa zmierzała donikąd. Oczywiście mogły ją toczyć dalej, ale pytanie brzmiało, czy było warto. Czy to był właśnie sposób, w jaki Alicja chciała w tym momencie marnować swój czas?

– Miałam ciężką robotę, Sky – odpowiedziała wreszcie na zadane wcześniej pytanie.

– Nie, nie, nie. Już mnie to nie interesuje. Teraz mnie interesuje, jakie są twoim zdaniem głupie pytania.

Wiedźma dopaliła papierosa, po czym spojrzała w stronę okna.

– To, czy pytanie można uznać za głupie, czy nie, warunkowane jest prowadzoną rozmową. Kontekst, w jakim jest ono zadane, jest jednocześnie…

– Dobra, zmieniłam zdanie. Pomówmy o twojej pracy – warknęła Sky siadając obrażona na drugim fotelu.

Praca. No właśnie. A czy o tym wiedźma chciała teraz rozmawiać? Też nie. Czy o czymkolwiek chciała rozmawiać. No nie bardzo, ale tego raczej piromance nie wytłumaczy.

–  To jak chcesz dziś imprezować? – spytała taktycznie zmieniając temat.

– Wiem, co robisz – syknęła zirytowana Sky. – Zmieniasz temat. Nie dam się na to tak łatwo nabrać. Nie ukryjesz przede mną…

Alicja powstrzymała się od przewrócenia oczami, po czym zwyczajnie rzuciła:

– Słyszałam, że sporo osób wybiera się na plac przed ratuszem, żeby wspólnie oglądać pokaz sztucznych ogni.

– Ja tam nigdzie nie idę. Jakbym miała ochotę mieć ryja poprawionego rzuconą butelką, to wystarczyłoby przejść się po parku w nocy.

No i to by było na tyle, jeśli chodzi o nie pozwolenie na zmianę tematu, pomyślała wiedźma z rozbawieniem.

– Sporo osób się tam bawi co roku. Jest raczej bezpiecznie…

– Każdego roku przynajmniej jeden pajac uznaje za stosowne rzucić z radości butelką. Nie twierdzę, że mam aż takiego pecha, ale pewnie ty nie będziesz miała ochoty tam ze mną iść, więc ja nie mam ochoty mimo wszystko ryzykować.

– Uczciwie postawiona sprawa. – Przyznała Alicja.

Sky popatrzyła na nią dziwnie. Jakby z jednej strony bawiła ją odpowiedź wiedźmy, a z drugiej była nią rozczarowana.

– Gdybyś ze mną jednak poszła…

– Nie chcę. – Oznajmiła od razu.

– Dlaczego?

– Bo każdego roku przynajmniej jeden pajac uznaje za stosowne rzucić z radości butelką. Nie twierdzę, że mam aż takiego pecha, ale nie mam ochoty mimo wszystko ryzykować.

Sky rzuciła jej pełne pogardy spojrzenie.

– Nie rzucaj mi w twarz moich własnych słów – wysyczała ze złością. – Ta tania zagrywka jest moja. Ja mogę tak robić, ty nie. Ty powinnaś być ponad to.

Być ponad to, pomyślała Alicja ze złością. Zawsze musiała być ponad wszystkim, co wolno było zwykłym ludziom. Czasem naprawdę chciałaby odrobiny przeciętności, tej całej nudy, która jak widać była zarezerwowana dla wszystkich, poza nią samą.

– Nie idę nigdzie dzisiaj – powiedziała kategorycznie dbając o to, by ukryć narastającą w niej irytację.

– Nawet na imprezę? – spytała Sky.

– Nawet na imprezę.

– Potańczyć?

– Nie chcę.

– Posłuchać głośnej muzyki.

– Mogę na słuchawkach.

– Zobaczyć innych ludzi?

– Ty mi wystarczysz za wszystkich innych.

Sky uniosła lekko brwi, po czym niepewnie pociągnęła się za płatek prawego ucha. Alicja nigdy wcześniej nie widziała u niej takiego odruchu. To ją zaciekawiło. Zaczęła baczniej przyglądać się drugiej kobiecie. Ta po chwili dumania spytała w końcu:

– Sylwester w domu?

– Najlepszy.

– Żarcie na wynos i filmy do rana?

– Wolę to, niż imprezę z obcymi.

– Doskonale! – krzyknęła nagle Sky uradowana, po czym pobiegła do pokoju obok i przytargała z niego trzy wielkie siaty pełne przekąsek. – Zaraz zamawiam pizzę! Jaką chcesz?

– Ta cała scena była tylko po to? – spytała z niedowierzaniem Alicja. – Zmarnowałaś dobre pięć minut naszego życia…

– Nie zmarnowałam. – Przerwała jej tamta przewracając przy tym wymownie oczami. – Dopilnowałam tylko, żebyś nie polazła do sypialni czytać całą noc jakąś głupią książkę.

– Sky…

– Właśnie, że nie. Teraz przynajmniej nie będę siedziała na sylwestra sama, jak jakaś frajerka, tylko zrobimy sobie babski wieczór. Nawet dla ciebie pilnowałam się przez ten cały czas z odpowiadaniem ci, zanim coś powiesz. Widzisz jakie poświęcenie?

– Prawie całe moje życie spędzałam sylwestra sama – oburzyła się Alicja.

– Frajerka – stwierdziła Sky rzucając jej paczkę czipsów. – Ale nie martw się. Przybyłam cię uratować. W tym roku dołączysz do grona normalnych ludzi.

Wiedźma już otwierała usta, gdy dotarło do niej, że nieważne co powie, przegrała już to starcie. Ze Sky nie dało się wygrać. Nie wtedy, gdy jej na czymś naprawdę zależało.

– Szczęśliwego Nowego Roku – burknęła pod nosem otwierając rzuconą jej wcześniej paczkę.

– Hurra! Szczęśliwego Nowego Roku! – krzyknęła Sky radośnie wybierając numer do lokalnej pizzerii.

Koszalin, 04.01.2022 r.