Szanowni Czytelnicy,
żyję w miejscu na ziemi, które ostatnimi czasy zapomniało, co znaczy słońce i ciepło. Powoli zaczynam wątpić, czy jeszcze kiedyś wyjdę z domu w czymś, co ma krótki rękawek. Może właśnie z tego powodu, gdy wybierałam dziś, które z opowiadań poprawić i dopracować, bezwiednie sięgnęłam po takie, w którym to ciepło jest? A może po prostu wiedziałam, że to będzie wymagało najmniejszego nakładu pracy… Bo w taką pogodę trudno mi się zmusić, do uważnego dłubania przy każdym słowie. Może gdybym mogła zrobić sobie taki piknik…
No dobra, już nie narzekam i zapraszam do lektury nowego opowiadania, które nosi taki miły tytuł. Oto Piknik.